W zaciszu wiszącej opony, z liściem na podniebieniu, w pół drzemce powszedniej i swojej zalegał Roman gdzieś do 15.30.
Co zrobisz, jak nic nie zrobisz — to, co usrał wczoraj, nie miał zamiaru sprzątać.
Nawet głośne okrzyki następnej grupy zwiedzającej młodzieży z technikum gastronomicznego z Sielca nie robiły na nim wrażenia.
Spoglądał na nich z politowaniem. Bawiły go te zadziwione japy, próbujące zachęcić go do uczty z chipsów.
Kiedy był młodszy, pokazywał w takim momencie genitalia… a teraz?
…Teraz udaje, że śpi albo bawi się dłońmi… że niby jest sam…
Dziwne, ale czasem śni mu się, że stary klown bierze go na ręce i przeskakuje przez ogrodzenie…potem zapalają się światła punktowe i są już za kotarą…jeszcze tylko ze sceny zbiegną pudle i…zaczyna się ich numer.
Roman i stary klown…to było coś…bez wysiłku doprowadzali ludzi do śmiechów ostatecznych! Lubił to…
No dobra, to było gówno, ale na tym etapie to miało dla niego sens. Teraz zostały mu tylko natręctwa. Nocą, kiedy nikt nie widzi, zdarza się, że robi szpagat i żongluje szyszkami…nie walczy z tym, a resztki wspomnień traktuje jak talizman schowany gdzieś głęboko pod skórą.
…Ach, ten stary, dobry Roman, tajemniczy i z klasą.
Samice czują przed nim respekt. To wystarczy. Leci na legendzie, skurczybyk. Nikt tak jak on nie opanował sztuki cichej dominacji, nawet młode samce przyznały mu status starej gwiazdy. Ma przewagę intelektu i historię, o której mogłyby pomarzyć. Czasem podrzuci im jakiś patent typu obieranie banana nogami. Idioci spijają to jak nektar, mimo że to ułamek zasobów możliwości Romana. Nigdy nie da im nic wielkiego, tylko skrawki, okruchy, ułamki. Zapewnia, że nie marzył o wolności, nawet kiedy spogląda zza kraty na pobliskie drzewa. Nie sączy fantazji, co by było tam, bo tam już było i jest w szufladach jego głowy. Stary cynik z tego Romana, wszędzie był i wszystko widział. Lubi zwalniać oddech i patrzeć, jak mu pracuje przepona.
Kiedyś rozmawiałem z nim o spisaniu jego wspomnień…nie zgodził się…