Rybolot towarowy najnowszej generacji dokował właśnie pod barem Pixi, jedynym lokalem przy arterii transplanetarnej. Pojazdowi przyglądali się bacznie przez niewielkie otwory okienne pierwsi od tygodnia goście, pasażerowie rybolotu pasażerskiego klasy drugiej, który przed godziną, przeczesując gwiezdny pył srebrnymi płetwami, zajął najlepsze miejsce, obecnie znajdujące się po zewnętrznej stronie nowoczesnego towarowca.
– Zaraz zacznie się rozładunek – powiedział Józef Tafliński, kupiec i biznesmen (który przez gigantów branży lustrzanej niewątpliwie zostałby nazwany płotką), przyciskając nos do szyby i na antypodach umysłu wspominając spożytą przed chwilą jajecznicę, specjalność zakładu.
– Za pozwoleniem pana, nie tak bardzo zaraz – odparł Ottomar von Spiegel, znany kobątpwiolog, który nie mógł odżałować, że Kompania Zwierciadlana naraziła go na niebywałą zniewagę, kupując mu bilet klasy ekonomicznej i zmuszając do oczekiwania na towar w lokalu gastronomicznym wątpliwej jakości. – To wyjątkowo delikatne artykuły. Trzeba je dobrze zabezpieczyć przed wniesieniem do tego przybytku – dodał, krzywiąc się lekko i otrzepując garnitur z wyimaginowanego kurzu.
– Co ma pan przeciwko mojej restauracji? – wtrąciła się właścicielka kantyny, niosąc tacę z trzema porcjami jajecznicy do stolika przy drzwiach zajętego przez adeptów lustrzarstwa, których mistrz wysłał na praktyki, mające polegać na oględzinach kobątpwi, sporządzeniu ich technicznego opisu i wykonaniu obliczeń wyznaczających optymalną krzywiznę, pozwalającą na ujrzenie w lustrzanej tafli odpowiednio rzutowanego obiektu.
Baron von Spiegel już zabierał się do wyjaśnień, czym podpadł mu nieszczęsny bar Pixi, gdy zza kontuaru dał się słyszeć głos Miecława Sumika, kierowcy rybolotu pasażerskiego, który nie rozumiał, o co tyle hałasu z tymi kobątpwiami i zajęty był utrzymaniem równowagi na wysokim krześle.
– Bardzo przyjemny lokal, robimy tu przerwę przy każdym rejsie. Zdrowie pani kierowniczki – przewoźnik jednym haustem wychylił kieliszek podanego mu trunku, czym zaniepokoił Taflińskiego, który był przywiązany do zasad bezpieczeństwa na drogach i przepisów regulujących prawa nawigacji rybolotniczej.
– Niech panu będzie – zgodził się zrezygnowany Ottomar i postanowił porzucić zamierzoną tyradę przeciwko przedsiębiorstwu gastronomicznemu Pixi na rzecz krótkiego, acz treściwego wykładu poświęconego lustrom w typie kobątpwi. Uznał, że powinien przelać nieco swojej eksperckiej wiedzy na towarzyszących mu ignorantów. – Uważam po prostu, że nie jest to odpowiednie środowisko dla tak wyjątkowych artefaktów. To wszystko.
– Tak? A niby czemu? – zapytał z powątpiewaniem Sumik, zabierając się do kolejnego kieliszka. Tafliński poluzował krawat i otarł chustką spocone czoło.
– Kobątpwie to wyjątkowe zwierciadła, kruche i delikatne. Wykonana odpowiednio tafla potrafi odbić nawet najgłębszą podszewkę świadomości – objaśnił von Spiegel.
Studenci żuli jajecznicę, mlaskając w najlepsze.
– Na miejscu panów sporządzałbym notatkę – zwrócił się do nich Tafliński.
– Racja, piszcie to. Przynajmniej pierwszą część będziemy mieli z głowy – zauważył błyskotliwie jeden z młodych lustrzarzy, przełykając ostatni kęs jajecznicy i zastępując nakrycie dzienniczkiem praktykanta.
– Uważaj, bo się zatłuści – przestrzegł go drugi, odnosząc swój talerz do okienka, nad którym figurowała następująca inskrypcja: „zwrot brudnych naczyń”.
– No i co z tą podszewką? – niecierpliwił się Sumik.
– A co ma być? Zaobserwować tak unikatowe zjawisko to mało? – odparł porządnie już zirytowany Ottomar.
– Skąd mam wiedzieć – wzruszył ramionami kierowca. – Pan jesteś spec od luster, a ja od okonia galaktycznego.
– Niech pan lepiej wyłoży etymologię nazwy – zaproponował podekscytowany Tafliński.
– O, nareszcie coś ciekawego – ucieszył się Sumik. – Wyraz „okoń” pochodzi…
– Cicho, nie pan – przerwał mu Józef, próbując ukryć zaskoczenie, że przewoźnik wie, jakie znaczenie ma słowo „etymologia”. Baron von Spiegel zupełnie już wyprowadzony z równowagi nie podejmował takich prób.
– Nazwa „kobątpiew” jest niezwykle zagadkowa. Zdaniem mirrorologów może mieć ona dwie wykładnie. Zgodnie z pierwszą, szerzej udokumentowaną, mamy tu do czynienia ze złożeniem wyrazu „wątpię” i wyrażenia przyimkowego „w bok”. Miałoby ono określać poczucie niepewności wywołane przez obraz ujrzany w tafli zwierciadła oraz to, że prawidłowe, a więc boczne jego ustawienie względem obiektu, warunkuje jakość i głębię odbicia. Drugie tłumaczenie jest nieco bardziej dosłowne, choć równie interesujące. Termin byłby w tym ujęciu złożeniem wspomnianego już wyrażenia „w bok” oraz archaicznego wyrazu „wątpia”, to znaczy trzewia, wnętrzności. Odsunięcie tego, co cielesne, pozwoliłoby bowiem na zaobserwowanie lustrzanego odbicia duchowych prawd. Drobne przekształcenia głosek podstawowych elementów złożenia są w obu przypadkach konsekwencją procesów językowych – wyjaśnił dokładnie, tak jak robił to zwykle na prelekcjach dla potencjalnych klientów.
– A ja mam trzecią – wszedł mu w słowo Sumik, który w międzyczasie zdążył ku przerażeniu Taflińskiego wychylić kolejnego drinka. – To złożenie wspomnianego już wyrażenia „w bok” oraz wyrazu „pięta”. Przekształcenie gło… – urwał, trafiony w głowę jabłkiem, stanowiącym dodatek do posiłku, sfinansowanym w ramach programu promującego zdrową żywność w barach szybkiej obsługi.
Miotaczem owocu okazał się Ottomar von Spiegel ostatecznie wyprowadzony z równowagi tak niewyrafinowaną kpiną z jego przemówienia. Nie mógł wiedzieć, że uderzenie okaże się na tyle nieszczęśliwe, by przyczynić się do upadku przewoźnika z wysokiego krzesła prosto na zestaw cennych kobątpwi wnoszonych przez tragarzy, którzy właśnie uporali się z pełnym rozładunkiem rybolotu pasażerskiego. Odłamki misternie skonstruowanych tafli rozprysły się po imitującej drewno posadzce baru Pixi. Tafliński już nigdy nie wybrał się w rejs prowadzony przez Miecława Sumika, a baron miał jeździć klasą ekonomiczną, dopóki nie odpracuje równowartości potłuczonych kobątpwi. Utracili niepowtarzalną szansę na ujrzenie siebie w krzywym zwierciadle. Nie wiedzieli, że podszewka ich świadomości wymagała zacerowania już od dłuższego czasu.