Pasteoid Continuous* dreptał nerwowo tam i z powrotem wzdłuż korytarza. Nagle przystanął na chwilkę i pochylił się nad czasem. Fenomen ten frapował go intensywnie zgoła od zawsze, a z naga od zeszłego poniedziałku, tak że pochył był bardzo głęboki. I myślał nasz bohater, myślał, i chodził tam i z powrotem w kółko Pana Macieja, a potem znów się zatrzymywał i kłaniał nisko.
– Nie wiem! – zakrzyknął, wznosząc ręce i głowę ku niebu, choć raczej był to sufit… – Kto mi pomoże? – uderzył mocno w stół, ale nożyce wciąż milczały natrętnie. – Ten zegar to tylko tyka, ja nic nie rozumiem z jego języka. A w kalendarz to mogę co najwyżej kopnąć – Pasteoid Continuous wydał z siebie kolejną żałosną nutę. – Znikąd pomocy, znikąd ratunku – zaszlochał z bezsilności, czyli że z sił już całkiem opadł.
– Elko PiCi, a co ci tak po głowie chodzi? Uważaj, bo się z tego wszystkiego zagłodzisz! To ja, Duch Czasu**. Wpadłem sprawdzić, co tam tak rozkminiasz. Może pomoże stary druh – strzelaj śmiało!
Nasz bohater rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu.
– Nie, no, to już jakieś omamy słuchowe muszę mieć z tego wszystkiego. Halo, halo, jest tam ktoś?
– No ja tu jestem, Duch Czasu! Przecież mnie wzywałeś, krzycząc niemalże. Przyznam ci się, że naprawdę niewiele brakowało, by sąsiedzi spod piątki wezwali policję. To co, zmieniłeś zdanie tak szybko czy jak…
– Wzywałem cię, jasne, ale nie liczyłem na żaden odzew. Tak se, o, rzucałem słowa w przestrzeń. Ale co ty robisz, gdy tu jesteś? – spytał zdumiony Pasteoid.
Duch Czasu zamilkł na trochę dłużej, co zaczęło niepokoić i drażnić PC, który całkiem już stracił nad sobą kontrolę. Po chwili jednak otrzymał swoją odpowiedź:
– A, no wiesz. Tak sobie czasem wpadam na pogawędki, gdy już mi zbrzydnie tykanie, latanie, przemijanie i inne tajemne procesy. Każdy potrzebuje przerwy na papierosa.
– No to muszę ci przyznać – długo tłumiony gniew PC zaczął narastać gwałtownie – że trafiłeś pod właściwy adres. I ja mam do powiedzenia raz a dobrze to, co mnie zajmuje niemalże od urodzenia.
– Czekam cierpliwie, choć odczuwam również ekscytację, takie lekkie pobudzenie, trochę łaskotków w żołądku. Czy to jest typowe dla człekokształtnych? – odrzekł szczerze zaintrygowany Duch Czasu.
– Tego, czy to typowe, to nie wiem wcale a wcale, ale wiesz, co ci powiem? – odparował Duchowi zirytowany na całego nasz bohater. – Powiem ci i wsłuchaj się teraz uważnie. Powiem ci, że… Że… ŻE: HOLA HOLA, z ciebie to Czasie jest niezła PATOLA. TAK! Patola – PC wyszczekał ostatnie słowa niczym owczarek alzacki i tupnął zdecydowanie nogą prawą, bo był leworęczny, a bardzo mu zależało na podkreśleniu powagi sytuacji.
– O, nie! Co to, to nieprawda i nie na miejscu gadanie – obruszył się się DC. – Nie będziesz tak ze mną pogrywał, kolego. Skoro nie chcesz prowadzić ze mną kulturalnej dysputy, to ja straciłem tobą zainteresowanie. I to tak na amen – dodał rozgniewany. – Co więcej, teraz nowe imię ci nadaję i oto będzie to twój dopust boży:
– A IMIĘ JEGO TERAZUS FUTUREN – stłumionym basem ryknął Duch Czasu i odpłynął w nikomu niepoznaną dal, pozostawiające byłego PC-sa, teraźniejszego TF-a*** w osłupieniu z całkiem nowymi zagwostkami do rozwiązania:
– Co wypiję do śniadania: kawę czy herbatę Gdzie mój papieros? I co to, do cholery, był pasteoid continuous?
*W skrócie zwany PC.
**W skrócie zwany DC.
***Terazus Futuren.