Gdy ćmoku czerń i zegara tyk zejdą się w jedno teraz, a sen roztumani głowę, wgryzie się w niego gryzica i obudzi.
Gryzica to widmotwór z rodzaju wgryzoniów, gatunku myślożerów pozornych, żerujących na świadomości.
Sen jest tym, co wydobywa się spod świadomości jak para wydobywa się spod pokrywki, a gryzica tym, co dociska tę pokrywkę. Czai się na powierzchni jawy niczym drapieżny zwierz i kąsa każdy wystający fraczek snu, nie dając mu się rozwinąć. Ten wgryzoń rodzi się z nieprzetrawionych okoliczności. Stare przysłowie mówi: wgryzaj się w rzecz, zanim ona wgryzie się w ciebie.
Realne (choć pozorne) gryzice z biegiem lat zostały zapomniane albo wyparte ze świadomości. Pamięć o nich przetrwała w formie przetworzonej przez folklor. Obecnie kryją się pod postacią wampirów, wilkołaków, w które nikt nie wierzy. Zepchnięcie myślożerów w fantazmat daje im wolność. Efektem tego jest niewysypianie snu. A sen należy wysypiać, wydalać, wypuszczać spod pokrywki, żeby nasycał pojmowania tym pierwiastkiem, za którego sprawą Mendelejew dokonał swojego odkrycia i, przede wszystkim, uzasadniał leżenie oraz ścielanie, tak jak mówienie uzasadnia wydawanie dźwięków.